środa, 6 listopada 2013

Rosebelt cz. II



Na środku stał duży, kamienny stół, a na nim leżała skąpo odziana dziewczyna. Była bardzo szczupła i dość niska. Miała bardzo delikatne rysy twarzy. Jej długie, białe i lekko kręcone włosy leżały na blacie stołu i jej chudych barkach. Mogła mieć 12 lat lub więcej. Jej ciało zasłaniała kusa biała koszulka nocna na cienkich ramiączkach. Chłopak zrobił kilka kroków ku niej.
- Uważaj. – Russell złapał przyjaciela za rękę. – Może być wampirem. – Chłopak tylko lekko potaknął. Podszedł do śpiącej dziewczyny. Kciukiem rozchylił jej wargi i przesunął nim po uzębieniu, bacznie obserwując każdy ząb, a zwłaszcza trójki. Miała drobne uzębienie, które było pozbawione kłów. Następnie otworzył jedną z powiek. Tęczówka dziewczyny miała kolor rubinu. Dla pewności sprawdził również paznokcie.  Po wstępnych oględzinach wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku. Łowca wziął dziewczynę na ręce.
- Co ty robisz? – Zapytał Russell zaniepokojony zachowaniem przyjaciela.
- No chyba nie chcesz jej tu zostawić?
- A ty chyba nie chcesz jej zabrać do gospody. - Chłopak go wyminął. - To NIE jest dobry pomysł.
Connor go nie słuchał. Blondyn był starym zrzędą i tyle. Konformista  jeden. Najlepiej nie robić sobie problemów, a dziewczynę skazać na pastwę losu. Tylko taki kretyn jak Russell zostawiłby tę młodą damę w takim strasznym miejscu. Chłopak przekroczył salę z sarkofagami i ostrożnie wspiął się na schodki. Po kilku minutach wydostał się spod ziemi. Russell podłożył ogień i zostawiając za sobą palące się mauzoleum wrócili do zajazdu. Przez całą drogę powrotną żaden z nich nie odezwał się. Blondyn był zły na przyjaciela za jego lekkomyślność. Strzelił focha na kumpla i nie miał zamiaru się do niego odzywać.
Niech szczeniak zajmuje się tą małą pijawką, ale jak obudzi się wypompowany z krwi to niech nie ma do mnie pretensji. – Myślał Russell.
W końcu dotarli do karczmy. Po cichu wspięli się po drewnianych stopniach i weszli do pokoju Connora. Chłopak położył dziewczynę na swoim łóżku i przykrył ją kocem. Blondyn wyszedł. Szerszeń udał się za przyjacielem do jego pokoju.
- A ty tu czego? – Łowca chciał iść spać. Przyjaciel popsuł mu humor.
- Gdzie ja mam spać? – Zapytał kumpla.
- Wiesz. – Russell położył chłopakowi dłoń na ramieniu. – Gówno mnie to obchodzi. Jak dla mnie to możesz spać nawet z tą panną.
- A czy…
- Nawet o tym nie myśl. A teraz wypad.
Connor ciężko westchnął i życzył przyjacielowi spokojnej nocy. Wrócił do pokoju. Postanowił spać na ziemi. Pod głowę położył sobie kilka ubrań, a przykrył się swoim płaszczem. Nie spało mu się zbyt wygodnie, bo dywan był w dotyku delikatny jak papier ścierny. Chłopak był zbyt skonany, by narzekać. Po kilku minutach rzucania się po podłodze usnął jak niemowlę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz