sobota, 21 lutego 2015

Reaktywacja?

Witam po tak długiej przerwie. Była ona spowodowana brakiem odwiedzin bloga, jednakże ostatnio pojawił się tu komentarz (jakikolwiek) co jest dla mnie znakiem, że blog nie jest aż taki obumarły (no chyba, że autor trafił tu przez przypadek...). Gdyby pojawił się jakiś odzew, oczywiście, mogę zacząć wrzucać tu jakieś posty, choć z tego, co tu się pojawiło, nic nie nadaje się do czytania... Prowadzenie tego bloga było nawet niezłą zabawą, ale byłoby fantastycznie, gdyby było dla kogo go prowadzić.
Erviel

czwartek, 14 sierpnia 2014

Mały medyk

    I kolejny tydzień poszedł w niepamięć. Teraz tylko weekend. Do piątku śliwa już prawie zniknęła. Nie wiedziałem, jak ja pokażę się w barze, ale musiałem iść mimo wszystko. Oczywiście właściciel zapytał co się stało i wypuścił mnie na salę o dziesiątej. W mroku nic nie było widać, a tym bardziej, że większość gości była zdrowo podchmielona. Dzisiaj był wyjątkowo duży ruch, ale jakoś z ekipą się uporaliśmy. Sobota to był czas nauki. W poniedziałek miałem klasówkę z angielskiego, a w czwartek sprawdzian z geografii. Uczyłem się do czwartej. Musiałem jeszcze posprzątać i ugotować coś na jutro, bo wieczorem niczego nie przyrządzę. O dziewiątej miałem chwilę dla siebie. Włączyłem laptop i pogrzebałem trochę w Internecie.

niedziela, 15 czerwca 2014

Za pięć portal


Pojawienie się Egzorcystów w mieście jedynie podsycało panujący wśród mieszkańców narastający od kilku tygodni niezrozumiały niepokój. Udali się do kościoła. Na wejściu przeżegnali się i podeszli bliżej, do ołtarza. Naprzeciw wyszedł im proboszcz parafii, kapitan Egzorcysta Dicardi.
- Witajcie, ekscelencjo, siostro – skinął im głową i pocałował wyciągnięty ku niemu biskupi pierścień. - O waszym przybyciu wiem już od miesiąca. Gratuluję awansu.
- Dziękuję. Jak sytuacja w promieniu trzech mil od portalu?

czwartek, 12 czerwca 2014

Pan pedagog

W poniedziałek lekcje przebiegły normalnie. Na historii pani Sparks mnie nie zapytała. Chyba coś do niej dotarło. Nareszcie, koniec męki z historią. Na wf-ie mieliśmy gimnastykę. Coś nowego. Robiliśmy przewroty, przez co o mało nie złamałem karku. Na informatyce Ray znów coś pisał. Nawet nie zastanawiałem się co to może być. A na biologii mieliśmy kartkówkę. W sumie nie poszło mi tragicznie. Może nawet dostanę trójkę. Byłoby fajnie. Dostać trzy u pani Walker. To nazywałby się sukces życia.

niedziela, 8 czerwca 2014

Małe miasteczko


Spotkali się o świcie w hangarze. Christina spakowała walizy z ubraniami na pakę, a broń na tylne siedzenia.
- Jedziemy tylko na kilka dni. Nie musisz brać na zmianę tylu ciuchów – powiedział pół żartem Rafael. Nawet wywołał na twarzy kobietki lekki uśmiech.
- Racja. Bo po co się stroić? Pokora przede wszystkim, ojcze – odparła, niezauważalnie ironizując.
Biskup nie odebrał tego jako docinkę. Zajrzał do samochodu i spod fotela kierowcy wyjął zawiniątko z szarego papieru pakowego.
- To dla ciebie – podał dziewczynie paczkę.
- Co to?
- Rozpakuj.

czwartek, 5 czerwca 2014

Dziwne pojęcie sprawiedliwości


Wtorek zaczął się normalnie. Na pierwszej lekcji mieliśmy francuski. S’il vous plaît, bonjour i tak dalej. Po niej była fizyka, a między zajęciami była przerwa, która na trwałe wyryła się w mojej pamięci.
Przed lekcją do klasy wpadło pięciu chłopaków. Każdy miał co najmniej metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, był szeroki w barach i owłosiony na twarzy. Trzech z nich trzymało podkute żelazem pałki, a jeden podkładkę z plikiem kartek. Każdy miał na sobie czarną kurtkę ze znakiem szkoły na piersi wyszywanym złotymi nićmi. Rozejrzeli się po klasie wypełnionej przerażonymi uczniami.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Undertaker


     -… a jego historia jest tak długa i tak czarna jak jego włosy. Czyli mroczna niczym listopadowa noc.
     - A jego życie to ciągłe pasmo ciągłych nieszczęść.
   - Najpewniej to jedynie wielkomiejska legenda o jakimś szaleńcu sprzed skażenia.
     - Ale są świadkowie, ponoć ktoś go widział.
     - Wydaje mi się, że to bardzo mało prawdopodobne.
  

niedziela, 25 maja 2014

Mam dość

    Obudził się z potwornym bólem krzyża w środku nocy. Wyprężył się, przeciągnął na tyle mocno, by skrzypnęły kości, i przeszedł po pokoju. Położył się na łóżku i leżał na wznak bardzo długo. Kiedy tylko zamykał oczy, od razu widział twarz Christiny. Chciał jak najszybciej wymazać ten obraz z głowy i pozbyć się zbędnych uczuć oraz reakcji mu towarzyszącym, przez co wiercił się, gdy próbował usnąć, nie mógł znaleźć wygodnej pozycji do snu. Zażywszy środki nasenne, usnął z wielkim trudem. Zanim odpłynął do krainy wiecznej szczęśliwości, ból pleców dał mu o sobie znać. Pocieszała go jedynie myśl, że nie tylko on będzie cierpiał następnego dnia.

piątek, 23 maja 2014

Czarne Róże



Przez cały tydzień poznawałem zasady panujące w szkole. Oczywiście wymyślili je uczniowie. Wśród licealistów była ustalona hierarchia. Najpierw samorząd, potem trzecioklasiści, sportowcy i cheerleaderki, drugoklasiści, kujony, dilerzy i pierwszoklasiści. Na samym siwym końcu dyndałem ja – nowy. Snake powiedział, że jestem szczęściarzem, bo mam kogoś, kto jest w stanie zająć się mną. W ten sposób chciał wyrobić we mnie poczucie winy za to, że mi pomaga a także zrobić sobie ze mnie niewolnika. Mnie to nie rusza. Ja nie prosiłem go o pomoc (za którą jestem mu bezgranicznie wdzięczny). Cóż, piątek się skończył, a ja musiałem pouczyć się na poniedziałek i odrobić wszystkie lekcje.

niedziela, 18 maja 2014

Konwenanse

   - Biegnij!
   - Łap linę! – Krzyknął Rafael i rzucił końcówkę sznura z obciążnikiem. Christina skoczyła n ściągnęła zacisk na szyi dwumetrowej Żabnicy.
   Okrążyli potwora dookoła, dusząc go i pętając. Egzorcystka wskoczyła na jej płaski jak deska łeb i zsunęła po jej kręgosłupie, zadzierając głowę potwora do góry na tyle wysoko, by ksiądz mógł przeciąć jego gardło jednym, zamaszystym cięciem. Truchło padło załamane swym ciężarem.
   - Brawo – powiedziała Ravenga i zawiesiła się na ramieniu towarzysza.
   - Gratulacje.
   Ignorując cuchnące, zaczynające się rozkładać zwłoki, odwrócili się i udali się do samochodu.
   Po powrocie Banderotii złożył raport u przeora i udał się na spoczynek.