niedziela, 27 kwietnia 2014

Pierwszy dzień



  - Chyba nie myślałeś, że pojedziesz na tak niebezpieczną misję sam? – mina, jaką miał Banderotti sugerowała, że właśnie tak myślał. – To zbyt duże ryzyko. Nie możemy pozwolić sobie na stratę tak dobrze zapowiadającego się Egzorcysty.
  - No dobrze, ale – wyciągnął fotografię, która była załączona do dokumentów – dlaczego na partnera daliście mi to dziecko?! – Cisnął ją z hukiem na blat biurka. Odsłonił twarz młodziutkiej dziewczyny o głębokim spojrzeniu fiołkowych oczu. – mam robić za Egzorcystę czy niańkę, na krwawiące serce Pana?! I dlaczego akurat kobieta? Wiesz, jakie one są, ekscelencjo. Głośne, upierdliwe…

czwartek, 24 kwietnia 2014

Z życia Tess




Kiedy nastał dzień wyjazdu Łowcy i Tess zostali zabrani na lądowisko dla helikopterów. Pilot miał przylecieć za jakiś czas. Tymczasem Russell i Connor rozmawiali z Adamem, a Rose nie chciała wypuścić brata z objęć. Zawiesiła się na jego ramieniu i słuchała rozmowy. Neyva i Sophie siedziały w cieniu drzewa, wachlując się.
Tess siedziała na ławeczce i rozmyślała o tym, co się wydarzyło w przeciągu ostatnich miesięcy. Utopiła się w tych wspomnieniach, zatracając poczucie rzeczywistości.
 

niedziela, 20 kwietnia 2014

Pisanki

Nim przejdziemy do opowiadania, pragnę złożyć Wam, mała garstko moich czytelników/czytelniczek, najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt Wielkanocy. Niech te święta upłyną Wam w rodzinnej atmosferze,w ciszy i spokoju. Aby te święta były dla Was czasem wypoczynku i był dla was miło spędzony w towarzystwie najbliższych. Życzę Wszystkim smacznego jajka i mokrego dyngusa, świetnej zabawy w lany poniedziałek (niekoniecznie w śniegu :) ).
Erviel

czwartek, 17 kwietnia 2014

Żądza


- Jakie? – spytał Russell.
- Macie transport. Za tydzień. Znajdę wam jakieś ostatnie zlecenia. W końcu tradycji musi stać się zadość, nie? – uśmiechnął się blado.
- Serio? To świetnie! 
Łowcy spojrzeli się po sobie i zaczęli cieszyć się jak dzieci z cukierka. Nagle Connor zwrócił przyjacielowi uwagę na twarz swojego szefa. Nie była zbyt radosna.
- Ej, Adam, co jest?
- Nic – strapił się. Podrapał po potylicy i udał do wyjścia. – Pożegnajcie się ze wszystkimi i spakujcie się. Na razie – wyszedł, nie czekając na odpowiedź.
- Zachowaliśmy się jak ostatnie dupki – skwitował brunet. – Głupio wyszło.
- No. Jutro pójdziemy, pożegnamy się jak należy, weźmiemy coś mocniejszego, nie sądzisz?
- Po co czekać do jutra? Chodźmy dzisiaj. Zgarniemy dziewczyny i porządnie się pożegnamy.
- Byle nie tak, jak się witaliśmy, bo kolejnego takiego kaca to chyba nie przeżyję – westchnął przypomniawszy sobie ledwie zapamiętany wieczór.
- Nie martw się – Szerszeń poklepał mężczyznę po policzku. – teraz jesteś na uwięzi i wątpię, aby twoja właścicielka popuściła ci pasa – uśmiechnął się łajdacko.
- Szlag – mruknął i wyszedł z mieszkania.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Zamiary Neyvy



Russell i Rose szybko podnieśli się i poszli do pokoju najmłodszego domownika. Pośredniczki, które do tej pory były w kuchni, poczekały, aż Łowcy znajdą się u boku wampira. Mimo wszystko wolały trzymać się z daleka.
Dziewczyna powoli otworzyła oczy. Connor siedział przy niej, a w prawej dłoni podtrzymywał jej. W lewicy miał Skorpiona. Rose miała w pogotowiu Prawego, a Russell nóż. Czekali, aż się odezwie.
- Gdzie… Gdzie ja jestem? – wystękała z trudem.
- Pamiętasz mnie? – Spytał Connor ciepło, lecz stanowczo.
- Co-connor. Tak, pamiętam. Co się stało?
- Wolisz skróconą wersje czy wszystko ze szczegółami?
- Konkrety, śmiertelniku – odparła zimno.
- Zabiłaś swojego ojca i wypiłaś jego krew. Potem wymordowałaś większość wampirzych oficerów. Tak w skrócie.
- Dziękuję, możesz odejść.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Misje



Rankiem udał się Do Natarvii. Tym razem nikt nie zatrzymywał go na bramce i bez problemu dostał się do kancelarii. Podszedł do recepcjonisty.
- Przyszedłem po…
- Do ekscelencji – przerwał mu pracownik biura – osobiście. Proszę chwilę zaczekać.
Mężczyzna zapukał do drzwi i wszedł do środka. Po chwili wyszło stamtąd kilku księży. Mieli różne stopnie, od proboszcza do wikariusza. Rafael został poproszony o wejście do gabinetu.

środa, 9 kwietnia 2014

Sekret Rose



Tego dnia było wyjątkowo ponuro i przygnębiająco. W mieście panowała cisza. Upiorna cisza. Ulice były niemalże puste. Krzątali się po nich nieliczni Sprzątacze, którzy zmywali krew z bruku, pracownicy biura i urzędnicy z rady miasta spisywali straty, między budynkami przemykali pojedynczy cywile, którzy odwracali wzrok od trupów. Wszystkie ciała były wywożone za miasto. Trupy potworów i te niezidentyfikowane były zasypywane we wspólnej mogile lub palone. Te ciała, które dało się rozpoznać, oddawano rodzinom, a te, które ewidentnie należały do mieszkańców miasta, ale nie znalazły swoich rodzin, pochowano we wspólnej mogile w towarzystwie księdza w naprędce poświęconej ziemi.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Codzienność



Zmierzał korytarzami Bazyliki Wielkiej w Draven, a za nim niosło się echo stukania obcasów jego butów o podłogę. Zdjął skórzane rękawice i wsadził je do kieszeni sutanny. Do arcybiskupa stolicy Państwa Kościelnego nie wypadało iść z zasłoniętymi dłońmi. Mimo, że był już wikariuszem generalnym, a awans to tylko kwestia czasu, nadal musiał korzyć się przed o dwa stopnie wyższym od niego duchownym.
Dwaj strażnicy odsunęli halabardy gdy go zobaczyli. Może i był młody, ale już osiągnął stopień majora, a na jego mundurze tuż obok krzyża wielkości całego torsu znajdowały się odznaczenia wojskowe. Wikariusz zapukał lekko, nienachalnie.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Ogłoszenie

Ogłoszenie: od niedzieli 6 kwietnia rusza "nie-dzielna seria". Będą tu umieszczane jakieś krótkie historie w tym charakterze i utrzymane w podobnej konwencji. najpierw ruszy opowiadanie o innej frakcji Łowców - Egzorcystach. Mimo, że historia jest osadzona w świecie z poprzedniej serii, jest luźno powiązana z całym światem, ale należy znać podstawy działania uniwersum. Oto zapowiedź do pierwszego opowiadania z serii:
"Młody Egzorcysta dostał od samego papieża Pierre'a XV bardzo ważne zadanie. Ma zamknąć portal, przez który na powierzchnie wydostają się bardzo silne potwory. Zadanie niemalże niemożliwe do zrealizowania, ale nie dla człowieka tak silnej wiary jak jego. Jednakże w całej misji tkwi malutki haczyk..."

Wyciszenie



Adam zrzucił płaszcz. Miał już dosyć bycia Łowcą, narażania się na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, a przede wszystkim strzelania. To było takie okrutnie. I złe. Zasiadł za swoim biurkiem i zaczął wydawać dyrektywy. Neyva została pod okiem sanitariuszek, a Łowcy udali się do miasta szukać ludzi. Brakowało tylko pośredniczek, ale diabli wiedzieli, gdzie one teraz są. On sam rozsiadł się w fotelu i napił się whisky. Powinien się umyć, ale nie miał na to siły. Wyjrzał przez okno, rozchylając żaluzje. Pod oknami straszny syf, wszędzie trupy. Sprzątacze wzięli się już za robotę. Zbierają ciała i wywożą, ekipy strażaków jeżdżą wozami i opłukują ulice, powoli ruszyła oczyszczalnia wody.