Kiedy Łowcy mieli dzień wolny,
siedzieli razem ze swoim gościem w domu. Nie chciało im się nigdzie iść. Neyva
jak zwykle czytała książkę, Russell zagłębił się w lekturze gazety, a Connor
czyścił broń. Do ich drzwi ktoś zapukał.
- Idź otwórz. – Polecił blondyn.
- Jestem trochę zajęty. Nie widzisz?
Sam otwórz. – Odparł chłopak.
- Nie chce mi się wstawać z tego
wygodnego fotela. – Mężczyzna jeszcze bardziej rozwalił się w ogromnym fotelu
prawie w nim leżąc.
- A żeby cię cholera jasna wzięła. –
Szerszeń przerwał czyszczenie lufy i poczłapał do drzwi. Nie zaglądając przez
wizjer, otworzył je.
- Kto t… - Russellowi odjęło mowę,
gdy zobaczył blondynkę w sieni. Nawet przemilczał fakt, że byłą zakryta od szyi
po same kostki przez szaro-zieloną sukienkę. Kobieta rzuciła się na niego i
całowała po twarzy. – C-co ty tu robisz? – Odsunął jej twarz od swojej.
- Wejdź do środka. – Connor zaprosił
Tess do salonu. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie zwróciła uwagi na małą
istotkę czytającą książkę.
- Ale ładnie tu macie. – Rozejrzała
się po pomieszczeniu i stanęła przed kanapą. W końcu zauważyła Neyvę. – A to
kto? – Wskazała dziewczynę głową. Neyva wstała z kanapy i podeszła do kobiety.
- Jestem Neyva. – Ujęła spódniczkę w
swoje szczupłe palce i lekko dygnęła, pochylając głowę. - A pani?
- Tess. – Pośredniczka nachyliła
się, by dokładnie przyjrzeć się tej małej osóbce stojącej przed nią.
Zlustrowała ją od stóp do głów przeciągłym spojrzeniem pełnym podejrzeń. –
Russell – odwróciła głowę i spojrzała na przyjaciela – wiedziałam, że wolisz
młodsze, ale nie wiedziałam, że aż tak młode.
- Co? Nie! – Facet gwałtowne cofnął
się i szerzej otworzył oczy. - Ona jest z Connorem.
- Connor? – Kobieta była lekko
zdziwiona. – Ty też? Wiesz, ja cię rozumiem, ale czy ona nie jest trochę za
młoda? To chyba podpada pod paragraf…
- Co?! Nie! – Chłopak zarumienił się
na całej twarzy. – To nie tak! Ona jest tu tylko gościem!
- Aha… Rozumiem. Gościem. –
Pośredniczka wyprostowała się, po czym usiadła w fotelu. Neyva zajęła drugi
fotel, a Russell kanapę. Chłopak pospiesznie złożył niedoczyszczoną broń i
odniósł do swojego pokoju.
-
Powiedz, co cię do nas sprowadza. – Powiedział blondyn.
- Miałam trochę wolnego czasu, a
więc pomyślałam, że wpadnę. Nie mając na głowie takich dwóch osłów, jak wy, ma
się więcej czasu dla siebie. Wzięłam krótki urlop.
- Ty? Wzięłaś urlop? Ty –
Tess-Pracoholiczka?
- Owszem. A coś ty taki zdziwiony,
co? – Zaczęła się przedrzeźniać.
- Ty przychodziłaś do pracy nawet
jak byłaś chora. Zastanawiam się, czy jakbyś wpadła pod pociąg, to czy też byś
przyszła.
- Jakbym nadal była waszą
pośredniczką to oczywiście.
- Dziękujemy za troskę, wielka
łaskawczyni.
Dalsza rozmowa przyjęła inny obrót.
Gadali o wszystkim. Opowiadali sobie nawzajem o swoim życiu, jak im się wiedzie
i co robią. Gawędzili tak do późnego wieczora.
Wybiła jedenasta. Łowcy szli
kolejnego dnia do pracy, więc dla nich był już najwyższy czas na to, aby
położyć się spać.
- My, w przeciwieństwie do ciebie,
nie mamy urlopu i musimy iść jutro do pracy. Musimy się położyć spać. –
Oznajmił Russell.
- Ok. To… Gdzie ja śpię? – Zapytała
Tess.
- Tu. – Skorpion wskazał kanapę, na
której siedział.
- Co? Ty chyba żartujesz? –
Parsknęła krótkim śmiechem.
- Wolisz spać na ziemi?
- Ale ja nie chcę spać na kanapie. –
Splotła ręce na piersiach. Królowa zaczęła zrzędzić jak prawdziwa arystokratka.
- Zmienisz zdanie, jak się na niej
położysz.
- Wierzysz w to? – Mężczyzna tylko
kiwnął głową i uśmiechnął się.
- Chodź Tess – Connor wstał z kanapy
– pokażę ci co gdzie jest.
- Zamorduję was. – Kobieta ociężale
podniosła się z fotela.
- Też cię kochamy. – Odparł słodko
blondyn i puścił do niej oczko.
Podczas gdy Connor oprowadzał
obrażoną na cały świat Tess po mieszkaniu, Russell i Neyva pościelili łóżko.
Wielka, trzyosobowa kanapa po rozłożeniu zajmowała 1/3 salonu. Chłopak i
pośredniczka wrócili z małej wycieczki.
- To my zostawimy cię samą. Wiesz już
co i jak. Dobranoc. – Cała trójka wyszła z pokoju. – Tylko nie siedź za długo
przed telewizorem! – Zawołał z korytarza Russell.
- Zamorduję. – Powiedziała do siebie
zirytowana blondynka.
Kobieta poszła do łazienki. Umyła
się i przebrała w swoją ulubioną, czarną koszulkę nocną. Musiała wyglądać
seksownie, nawet kiedy spała. Nie wspominając o obecności dwóch mężczyzn.
Wróciła do salonu. Niepewnie spojrzała na łóżko. Nadal nie mogła uwierzyć, że
ci dwaj zmusili ją do spania na czymś takim.
Powoli i delikatnie usiadła na rozłożonej kanapie, po czym, zachowując
maksimum ostrożności, położyła się. Ku jej zdziwieniu, nie było tak źle.
Niedługo po tym kobieta zasnęła słodkim
snem.
Kolejny dzień zaczął się jak każdy
inny. Do pokoju Russella wszedł Connor, ponieważ chciał się dostać do łazienki,
a ten pokój był skrótem. Skorpion zwlókł się z łóżka i wyprzedził kumpla.
Wyszedł z pokoju, po czym chciał otworzyć drzwi toalety, które, ku jego
zdziwieniu, były zamknięte. Po krótkiej chwili usłyszał dźwięk spuszczanej
wody, a z WC-tu wyszła Tess.
- Wiesz, co to znaczy „prywatność”?
– Skarciła go kobieta. Russell od samego rana dostał opieprz. Należał mu się.
Niezły początek dnia, nie ma co.
Łowca jej nie słuchał, bo gdy
zobaczył przyjaciółkę w kusej koszulce nocnej, która prześwitywała w kilku
ciekawych miejscach, pogrążył się w myślach. Zastanawiał się, co taka piękna
kobieta robi w agencji pracując za biurkiem. Wyglądała cudownie. Krągłe piersi,
długie nogi, ładny tyłeczek, piękne, lazurowe oczy… Kobieta z jej wyglądem
mogła robić karierę jako modelka albo jako gwiazda filmów porno. Zawsze tak
myślał. Szybko otrząsnął się z tych pięknych myśli.
- Sorki, wybacz. To rutyna. A poza
tym w życiu bym nie pomyślał, że wstaniesz o 7 rano.
- Tu jest za cicho. To trochę przytłaczające.
- Wiem, też miałem z tym problem na
początku. – Powiedział Russell. Brunet właśnie wyszedł z pokoju blondyna. Nie
chciało mu się słuchać pogawędki przyjaciół, więc przepchnął się między nimi i
wszedł do toalety. – Ej! Teraz była moja kolej!
- Masz pecha. Rób do wanny. –
Chłopak odpowiedział mu zza zamkniętych drzwi.
- Hehe. Zawsze to tak wygląda?
- Nie. Zazwyczaj jestem pierwszy.
Idę zrobić kawę. Chcesz? – Kobieta kiwnęła głową i poszła do łazienki.
Po porannej toalecie Łowcy
wyszykowali się do pracy i zjedli śniadanie, a Tess i Neyva zostały w
mieszkaniu. Dostały trochę gotówki, więc mogły pójść na jakieś małe zakupy.
Około dziesiątej do mieszkania
Łowców ktoś zapukał. Blondynka podeszła do drzwi, mając w pogotowiu pogrzebacz
do kominka. Schowała go za plecami. Otworzyła. Na korytarzu stała młoda
dziewczyna. Kiedy zobaczyła kobietę, była zaskoczona. Tess dyskretnie się jej
przyglądała. Na oko miała może dwadzieścia, ewentualnie dwadzieścia jeden lat.
Była ubrana według tutejszej mody czyli długą, prostą sukienkę. Jej twarz, której większość zajmował owalne
okulary bez oprawek, wyglądała dość dziecinnie. Tess nie miała pojęcia, kim ta
dziewczyna mogła być.
- Słucham. – Powiedziała chłodno
blondynka.
- Yyy… - Dziewczyna niewiele mogła
powiedzieć. Szybko się opamiętała. – To znaczy… - Chrząknęła, bo nie mogła
przełknąć śliny. - Przyszłam do Russella
i Connora.
- Muszę cię rozczarować, ale oni
wyszli do pracy. Mam im coś przekazać, kiedy wrócą?
- Nie, nie trzeba. Dziękuję. Do
widzenia. – Odwróciła się i ruszyła korytarzem.
- Neyva, wiesz, kto to był? –
Zapytała Tess, kiedy zamknęła drzwi.
- A kto to był? – Odpowiedziała białowłosa pytaniem na pytanie, nie przerywając czytania.
- Nie wiem, jakaś dziewczyna.
Brunetka, ciemne oczy, niewysoka, z okularami na nosie.
- To znajoma pana Russella i
Connora. Była tu kilka razy, ale z nią nie rozmawiałam. – Odparła.
Tess tylko wzruszyła ramionami i
wróciła do swoich zajęć. Musiała
ugotować obiad i trochę ogarnąć mieszkanie. Oczywiście do pokojów swoich
przyjaciół, a zwłaszcza do pokoju jednego wysokiego blondyna o szarych oczach,
nie miała zamiaru nawet się zbliżać. Te dwie straszne fleje, które nazywały się
jej przyjaciółmi, miały straszny syf w łazience, z której zresztą nie tylko oni
korzystali. Musiała sama się tym zająć, bo przecież tamtych „pracoholików” nie
doprosiłaby się za milion lat, a Neyva miała już zajęcia na dzisiejszy dzień. No, Connor wiedział, że jest brudno i że należy posprzątać,
ale jego współlokator miał nieco inne poglądy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz