sobota, 21 grudnia 2013

Urodziny to bardzo ważny dzień

Wszyscy wiedli spokojne życie pod jednym dachem Łowców do czasu, kiedy Neyva nie miała urodzin. Samo święto zostało uczczone dość skromnie. Oczywiście Russell popisał się swoim talentem cukierniczym, piekąc dla dziewczyny piękny, czekoladowo-wiśniowy tort. Po południu wszyscy udali się do cyrku. Dziewczyna cieszyła się jak małe dziecko, pomimo, że skończyła piętnaście lat. Dzień był bardzo sielankowy, ale i wspaniały. Wszyscy po dniu pełnym wrażeń chcieli tylko umyć się i położyć spać, zasypiając głębokim i spokojnym snem. Nie tej nocy…
Około pierwszej w nocy do pokoju Russella, przez okno balkonowe, wpadły trzy wampiry, budząc przy tym połowę kamienicy. Szerszeń i Neyva zerwali się z łóżka. Po kilku sekundach byli już w sąsiednim pokoju. Connor miał ze sobą dwójkę jego serdecznych, metalowych przyjaciół. Blondyn szukał swoich noży. Nie używał ich od bardzo dawna, ale na wszelki wypadek przywiózł je z Vahary. Dziewczyna siedziała skulona w kącie pokoju i obserwowała z przejęciem całe zajście. Chłopak próbował wymierzyć do któregoś z potworów. Jego próby były bezowocne. Stwory poruszały się zbyt szybko, a bał się strzelać na oślep. Jeden z wampirów doskoczył do niego i złapał za szyję. Uniósł chłopaka prawie pół metra nad ziemię. Nie mógł złapać oddechu. Chłopak wypuścił z lewej dłoni pistolet i próbował chociaż na milimetr odgiąć palec wampira. Daremnie. Drugi Rozumny zapędził Russella w kąt pokoju, a do jego szyi przytknął zatruty sztylet wykonany z ludzkiej kości. Ostatni z nich podszedł do Neyvy i ukłonił się przed nią.
- Proszę z nami, pani. - Podał jej rękę.
- Nigdy! – Odpowiedziała bez zastanowienia.
Connor powoli tracił przytomność. Ostatkiem sił podniósł uzbrojoną rękę i wymierzył w czoło wampira. Potwór mocniej zacisnął swe palce na jego szyi. Ostatnie sekundy świadomości poświęcił na wystrzał. Trafił między oczy. Wampir nie miał szans tego przeżyć. Łowca upadł na ziemię i stracił przytomność.
 Wystrzał zdezorientował drugiego Rozumnego. Odwrócił on wzrok od swej ofiary na sekundę. Russellowi w zupełności to wystarczyło. Odsunął od siebie zatrute ostrze i kilkakrotnie wbił swoje dwa noże w brzuch wampira aż po rekojeść. Pozbawiony życia potwór osunął się na niego, paskudząc człowieka swoją posoką. Blondyn odrzucił jego zwłoki niczym szmacianą lalkę i chciał ruszyć na trzeciego wampira, kiedy ten złapał dziewczynę i przytknął do jej gardła sztylet.
- Jeśli chociażby drgniesz, zabiję ją. – Warknął. Łowca nie miał zamiaru poruszyć choćby najmniejszym mięśniem.
Tymczasem do pokoju bezszelestnie wślizgnęła się Tess uzbrojona w patelnię.
- A masz! – Krzyknęła, po czym uderzyła wampira w głowę. Rozumny upadł ogłuszony na ziemię.
- Ładny cios. – Russell cmoknął z aprobatą.
- Dzięki.
- Masz. – Włożył w jej dłoń dwa noże. – Skończ.
Skorpion odwrócił się i podszedł do Connora. Miał ledwie wyczuwalne tętno i nie oddychał. Bez zastanowienia przeprowadził reanimację. Chłopak odzyskał oddech po trzeciej serii ucisków na klatkę piersiową i wdechów.
Tymczasem Tess rzuciła jeden nóż na podłogę, a drugi zważyła w dłoni. Popatrzyła nań niepewnie, a potem na wampira. Spojrzała przez ramię na przyjaciela, który ratował życie Szerszeniowi. Nie pomogło jej to. Przez to zdenerwowała się jeszcze bardziej. Przełknęła ślinę i kucnęła przy potworze. Jednym, zgrabnym ruchem poderżnęła mu gardło. Krew pochlapała jej twarz i ręce. Odrzuciła broń na bok. Podeszła do Neyvy i wyprowadziła ją z pokoju. Nie chciała, aby patrzyła na trupy.
Dziewczyna była trochę dziwna. Nie zachowywała się jak ktoś, kto został napadnięty przez potwory i o mało nie stracił życia. Przez całe to zajście była spokojna i opanowana, nawet gdy jeden z Rozumnych przystawił jej do gardła nóż. Wyglądała jak osoba, która wiedziała, kim są agresorzy i szczególnie się tym nie przejmowała. Pośredniczce wydało się to mocno podejrzane, a tym bardziej, że krwiopijcy nazwali białowłosą swoją „panią”. Kobieta zostawiła ją pod opieką Sophie i poszła do pokoju Connora, sprawdzić, jak Łowcy się czują. Russell przeniósł chłopaka tu, gdy ten odzyskał oddech. Siedział przy nim i czekał, aż odzyska przytomność.
Tymczasem Sophie zadzwoniła po Sprzątaczy. Byli świetni. Przybyli po dziesięciu minutach, a sprzątnęli wszystko w pół godziny. Nawet wymienili szybę. Złoci ludzie.
Neyva i Russell wiedzieli, że czeka ich poważna dyskusja, jednak postanowili odłożyć ją na jutrzejszy ranek. Kiedy Connor odzyskał świadomość, mężczyzna poszedł zmyć z siebie wampirzą krew, którą pobrudził się podczas starcia, a kobiety i brunet poszli spać. Neyva długo nie mogła zasnąć. Układała w głowie plan jutrzejszej rozmowy z Łowcami. Postanowiła, że nie będzie owijać w bawełnę i opowie im wszystko jak na spowiedzi. Uśmiechnęła się do siebie. Dzięki masie książek, które przeczytała, miała dobrze rozwiniętą wyobraźnię. Właśnie wyobraziła sobie Russella i Connora w sutannach, którzy udzielają jej rozgrzeszenia. Myślała, że pęknie ze śmiechu. Usnęła z wielkim trudem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz