Czarny helikopter Organizacji pojawił się
przed południem. Łowcy, Tess i Adam zbliżyli się do lądowiska i w bezpiecznej
odległości poczekali, aż pilot posadzi maszynę na ziemi. Podmuch wiatru rozwiał
im włosy i poderwał kobietom sukienki. Furgoczący silnik zgasł, a śmigła powoli
zwolniły. Z kabiny wyskoczył wysoki, chody pilot, a z części dla pasażerów
trójka Łowców – dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Szybko wymienili serdeczności z
kolegami po fachu i udali się za szefem. Nowi pasażerowie dali odpocząć pilotowi
i jeszcze chwilę nacieszyli się czystym powietrzem Yeni. W miarę czystym,
biorąc pod uwagę, że powietrze na całej planecie jest zanieczyszczone przez
dwutlenek węgla, freon i spaliny z samochodów w bardziej cywilizowanych
częściach świata.
Russell nie miał tego problemu. Żył chwilą i
czerpał z niej jak najwięcej. A w tej chwili to, czego potrzebował, siedziało
po jego lewej i nawijało na palec złoty lok. A to nazywa się szczęście. Praca
się znajdzie, ma gdzie mieszkać. Czego chcieć więcej?
Podróż przebiegła spokojnie. Od czasu do
czasu pilot zagadywał ich, opowiadając różne zabawne anegdotki lub żarty. Mówił
też o sytuacji w Organizacji, która jest nie najciekawsza. Ogłoszono
mobilizację wszystkich jednostek, podobno szykuje się grubsza afera, może nawet
otwarcie portalu. Ostatnio jeden z nich otworzył się kilka lat wcześniej i nikt
nie chciał, by to znów się powtórzyło. Król postawił wszystkie jednostki w
Archeonie w gotowości i należało wykonać rozkaz. Pilot i tak wiedział zbyt dużo
jak na jego kompetencje, a Łowców te szczątkowe informacje nie zaspokajały.
Wiedzieli jedynie, że czeka ich cała masa roboty.
Niebo nad Varholdem było zupełnie inne niż
przed kilkoma miesiącami. Wydawało się być bardziej szare i bure niż wcześniej.
Chociaż widok miasta z lotu ptaka był niepowtarzalny. Wysokie, szklane
wieżowce, drapacze chmur, bogate budowle w różnych stylach architektonicznych a
także ogromny kompleks pałacowy i siedziba parlamentu wyglądały jak olbrzymia
mozaika ułożona z wielu struktur, poziomów, faktur. Pstrokata i nieco
chaotyczna. I wielka.
Pilot posadził maszynę na lądowisku
usytuowane na dachu wysokiego wieżowca, w którym mieściła się siedziba główna
Organizacji. Drzwi się otworzyły i pasażerowie zdjęli słuchawki oraz rozpięli
pasy. Wyszli na zewnątrz. Wiał zimny, nieprzyjemny wiatr porywający ubrania.
Troje ludzi ze służby zabrało bagaże i zjechawszy windą, zanieśli na sam dół.
Łowców przywitały trzy osoby. Nowi obrońcy stolicy, których poznali już
wcześniej, a także nowa, nieznana im twarz wysokiego blondyna o orzechowych
oczach. Łowcy przywitali się, a rozpromieniona Tess rzuciła się na blondyna.
Podniósł ją obrócił się.
- Ale się za tobą stęskniłam, Zeyne.
- Ja za tobą też. Nawet nie zdajesz sobie
sprawy, jak nam ciebie brakowało.
Trwali w uścisku dopóki Russell znacząco nie
odchrząknął.
- A tak, wybacz – Tess opamiętała się i
wyszła z objęć przyjaciela. – Russell, Connor, pozwólcie, że wam przedstawię.
Pułkownik Zeyne Wilkins, nowy kierownik Organizacji w Archeonie i na
kontynencie Vahara.
- W cywilu, ale zawsze pułkownik – dodał.
- Zeyne, to Russell Skorpion Reewse, Miecz
odznaczony Znakiem Zwierzęcia, i baron Connor Szerszeń Davis, Tarcza, odznaczony
Znakiem Zwierzęcia.
- Miło mi was poznać – odparł szef i uścisnął
z nowymi, bardzo cennymi nabytkami dłonie. – Wierzę, że nasza współpraca będzie
owocna.
- Nam także miło widzieć nową twarz na tym
stanowisku – odparł Connor za obydwu.
Wszyscy udali się do wyjścia z dachu i
wsiedli do windy.
Łowcy podpisali nowe umowy, wprowadzili się do swojego starego mieszkania, które od jakiegoś czasu stało puste. Seth zamieszkał w domku akademickim z pięcioma studentami, a Trevor wynajął kawalerkę w centrum miasta. Związek Russella i Tess kwitł w najlepsze, a między obydwoma zespołami Łowców tworzyły się nowe przyjaźnie. I spięcia.
Życie z czasem wróciło na swoje stare tory. Każdy robił to, co do niego należało, a dni upływały powoli, lecz nie monotonnie. Można powiedzieć wszystko o życiu jakiegokolwiek Łowcy, ale na pewno nie to, że kiedykolwiek jest spokojne czy nudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz